Dziś zajmę się tematem, jak wybaczyć zdradę i móc znów żyć pełnią życia, zakończyć borykanie się z przeszłością i wykreować spełniony związek?
Dziękuję, że chcesz poświęcić swój cenny czas na mnie i skonfrontować się z tym trudnym tematem zdrady, wybaczeniem zdrady – sobie jeśli to ty zdradziła*eś albo drugiej osobie jeśli ty zostałeś zdradzony*a.
Jestem pewna, że jeśli będziesz pracował*a nad wybaczeniem, nad odzyskaniem ponownie zaufania do życia, do drugiej osoby przyczyniasz się do swojego własnego szczęścia, wewnętrznego spokoju a tym samym do stworzenia lepszego świata.
Zdrada ma wiele twarzy i wiele form. Pod pojęciem zdrady w związku rozumiemy najczęściej tą zdradę związaną z przysięgą monogamii – czyli, że nie będę miał*a innych w moim życiu poza tobą, poza związkiem. I w tym kontekście jest też ten blog, ale tak naprawdę możesz sobie tu zamiast tej zdrady „stricto” cielesnej czy emocjonalnej zastąpić każde inne zachowanie, które było dla ciebie zdradą.
Nie dla wszystkich ludzi ta zdrada – może nazwę ją tutaj niewierność jest tym najgorszym występkiem w związku. Są też osoby, które mówią, iż szybciej umieją wybaczyć niewierność niż na przykład szantaż emocjonalny na najwyższym poziomie – jakim jest przykładowo szantaż samobójstwa, dla innych jest to może manipulacja, dla jeszcze innych oszustwa finansowe ukrywane w związku. Chce żebyś zrozumiał*a, iż to że 90% ludzi uważa niewierność za najgorszy występek w związku, są też ludzie, dla których to nie niewierność jest tym największym występkiem. Każdy z nas ma inny system wartości. I takie 4 najczęstsze (inne niż zdrada) „występki”, które mogą być na równi ze zdradą opisywałam dokładnie w blogu: „Po czym rozpoznasz, że twój związek jest już prawie martwy.” Zapraszam cię do obejrzenia tego epizodu o tym, abyś się zastanowił*a, co jest dla ciebie tak naprawdę najgorszym zachowaniem w związku, a nie co przejął*ś od opinii społeczeństwa. Gdyż jak już nie raz wspominałam niewierność ma jeszcze w naszym społeczeństwie tą etykietę „najgorszego” występku w związku. Myśl samodzielnie, nie wydawaj tylko „opinii” bez zajęcia się tym tematem głębiej. Są osoby dla których zdrada sama w sobie nie byłaby tak traumatyczna, gdyby nie ten jeden fakt, że pół miasta o niej wiedziało i gadało. Zastanów się co tak naprawdę tak cię strasznie zabolało, to że ludzie gadali (zawsze będą gadać – krótki czas, bo potem są zajęci znów tylko sami sobą), czy sam akt cielesny cię najbardziej zabolał, czy też może głównie te kłamstwa i kombinowanie partnera*ki…
I zdaj sobie też sprawę, że niestety najczęściej „przytrafia” nam się w życiu to, czego najbardziej nie chcieliśmy, a szczególnie tym osobom, które są raczej pesymistami i żyją w strachu, a czarne myśli są u nich tymi myślami przewodnimi. U takich osób – ze względu na jeszcze niską świadomość u większości ludzi (procentowo stosunkowo mało osób zajmuje się rozwojem osobowym, personalnym świadomością i podświadomością), to co aktywnie i z pełną siłą wypieramy, walczymy przeciwko temu, albo to czego się właśnie boimy – to nam się zdarza. Bo podświadomość nie odróżnia co jest naszą rzeczywistością a co jest tylko tą „wyimaginowaną” rzeczywistością, w naszych myślach. I jeśli zazdrośni ludzie ciągle tylko drżą czy parter*ka ich nie zdradzi to jest to jak samospełniające się proroctwo… Im więcej się na czymś koncentrujesz, tym bardziej to rośnie. Więc taka dygresja – koncentruj się lepiej na tym co chcesz pięknego jeszcze w życiu przeżyć a nie czego się boisz…
Wybaczenie jest bez wątpienia bardzo dużym wyzwaniem dla każdego człowieka. Ale jest możliwe. Mamy oczywiście w historii tyle przykładów osób, które potrafiły wybaczyć największe okrucieństwa jak obozy koncentracyjne i tu najlepszym przykładem są ludzie jeszcze żyjący jak na przykład Dr Edith Eger – Węgierka, która przeżyła i wyszła z obozu koncentracyjnego i całe jej życie jest drogą miłości a nie walki czy nienawiści za to co latami musiała znosić w obozie koncentracyjnym.
Popatrz w internecie kim jest ta osoba – dla mnie najwyższa forma miłości i wybaczenia i jeszcze tak bardzo namacalna – bo jeszcze żyje i daje świadectwo wybaczania i jest mi bardziej namacalna niż sam Jezus, który tak do końca nie wiemy czy żył czy jest tylko taką przypowieścią, takim symbolem, że można wybaczyć…
Załączę pod blogiem jeden wywiad mojej Coachki Laury Maliny Seiler z Dr. Edith Eger, który jest w języku angielskim, który tak namacalnie pokazuje, że my ludzie jesteśmy w stanie wybaczać..że my ludzie mamy w sobie umiejętność rezyliencji – czyli taką wewnętrzną odporność psychiczną, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, umiejętność wybaczania. Innym przykładem jest Viktor Frankl, który także przeżył obóz koncentracyjny w Oświęcimiu. Jego książka „Człowiek w poszukiwaniu sensu życia” pokazuje do jakiego wybaczenia człowiek jest w ogóle zdolny. Polecam bardzo serdecznie przeczytać sobie biografie czy książki takich ludzi, szczególnie właśnie teraz jak przeżywasz duży ból, bo mimo iż nie powinniśmy się porównywać, to czasami – i to wie każdy z nas – porównanie do kogoś kto przeżył jeszcze większą tragedię uśmierza, łagodzi nam trochę ten nasz „ból”.
Wybacz dla siebie, dla swojego wewnętrznego pokoju. Ludzie, którzy wybaczyli najboleśniejsze zranienia opowiadają zawsze, że to była ich największa wygrana w życiu, największy „game changer”, największa transformacja w ich życiu. Moja coachka Laura Malina Seiler opowiada w swojej książce jak dopiero po tym jak wybaczyła swojej mamie w dorosłym życiu, że odeszła od rodziny bardzo nieoczekiwanie i bardzo dla Laury wtedy niezrozumianie (miała 11 lat i nie spodziewała się nawet w najmniejszym stopniu, że jej rodzice mogą się rozstać – nie było dla niej wtedy żadnych przesłanek, że coś jest nie tak), że dopiero jak wybaczyła, to zaczęła tak naprawdę żyć, wyszła z roli ofiary i weszła w swoją prawdziwą moc.
I pewnie zapytasz – ale jak to zrobić… jak wybaczyć takie rany..takie rozczarowania, takie zachowania, które do tej pory były dla ciebie „No go” w związku…
Nie ma jednej recepty i nie ma jednego wybaczenia, tego jednego momentu wybaczenia… Wybaczenie to proces…to aktywna praca – krok po kroku, regularnie…ciągle..Wybaczenie jest jak zmiana siebie, taka zmiana samego*ej siebie przychodzi w małych krokach, jeśli aktywnie nad tym pracujemy.
Pozostanę jeszcze tutaj w tym blogu na takim poziomie raczej racjonalnym – nie wiem czy jesteśmy już oby dwoje gotowi na głębsze wejście w temat wybaczania na poziomie duchowym, ale może jak powiem na poziomie serca plus poziomie racjonalnym, to będzie to dla wielu z was bardziej dostępne .
Ja już przeszłam w swoim życiu głębokie procesy wybaczenia i nadal je praktykuję. Tak jak powiedziałam, z procesem wybaczenia nie jest tak, że raz przejdziesz głęboką medytacje albo hipnozę i wszystko wybaczysz. Owszem, zdarza się bardzo często, że pracując z coachem czy psychologiem lub terapeutą, masz ten jeden mocny moment, w którym poczuła*eś, że wybaczyłaś*eś. I ten moment jest ważny i on zapisuje się w twojej podświadomości i to już wiele ułatwia, ale najczęściej po tym jednym „głębokim momencie” ciągle jeszcze trzeba pracować nad wybaczeniem, bo takie momenty odczuwania, że chyba jeszcze do końca nie wybaczyła*em będą jeszcze jakiś czas powracać. I to jest normalne i to jest ok. Z czasem zobaczysz, że teraz już naprawdę wybaczyłaś… A po czym poznasz, że naprawdę wybaczyła*eś – po tym, że traktujesz tą osobę naprawdę tak jakby to się nie stało, masz z nią taki sam kontakt jak przed tym „wykroczeniem” – a w związkach miłosnych często jeszcze lepszy, bo taki ból zcala.
I ja poznaje to właśnie u siebie ale i u innych czy mi wybaczyli – właśnie po tym, jaki jest kontakt. Bo jeśli taka osoba nadal nie kontaktuje się ze mną albo ja z nią to wiem, że tam jeszcze coś głęboko siedzi. I oczywiście mówię o takich kontaktach, które są dobrowolne, a nie na przykład tylko ze względu na dzieci, gdzie ten kontakt jest nieunikniony.
Od października rozpoczynam kolejny kurs na Spiritual Life Coach- coacha spirytualnego/duchowego i dziś wiem, że moim jednym z pierwszych programów, który wypuszczę na rynek po tym pierwszym, nad którym obecnie pracuje to będzie właśnie program dotyczący wybaczenia. Bo wiem jak bardzo ważny jest on szczególnie w długoletnich relacjach miłosnych. Ja rozmawiając często z parami, ze znajomymi właśnie to bardzo często wychwytuje … ile przez te wspólne lata nazbierało się niewybaczonych tematów, ile zranień, które siedzą w tych osobach i zatrzymują przepływ miłości, dobrej energii….Wybaczenie jest kluczem do spełnionego życia. Ludzie latami ciągną za sobą tematy, które ich tak mocno obarczają. Obserwuję to naprawdę tak najwięcej w związkach długoletnich, u ludzi w moim wieku, którzy są tak rozczarowani, tak przygnieceni tym co się stało, że ten ból wylewa się im ze wszystkich stron a oni myślą, że to jest najlepsze strategia dusić to w sobie i nie wybaczyć… Mnie to tak głęboko dotyka jak widzę takie osoby, które myślą w moim wieku , że teraz to i tak już nic nie warto..teraz to już jest po wszystkim..teraz to już jest „pozamiatane”….teraz to już przeżyłam co miałam przeżyć. WHAT??? Mając około 45 lat masz jeszcze tyle samo lat przed tobą co masz właśnie za sobą…do przeżycia – w czym tak naprawdę jest ta druga połowa gorsza od pierwszej…???
To drugie 45 lat może być jeszcze bardziej cool niż to pierwsze… To tylko twoja decyzja co zrobisz z tą drugą połową życia…czy wybaczysz, czy zostaniesz w roli ofiary następne 45 lat…
Ja -szczerze mówiąc – miałam wiele lat takiego poczucia, że chciałabym wrócić znowu do młodości.. beztroski… a teraz patrzę na młodych ludzi – mam ciągle to szczęście być blisko nich – gdy moja bratanica mieszkała u nas rok, gdy jeden student z Argentyny mieszkał u nas także jeden rok, gdy mamy dzieci męża u siebie i widzę jakie one mają dylematy związane z dzisiejszymi milionami możliwości, których my wtedy nie mieliśmy i sobie myślę, że ja już nie muszę szukać partnera, rodzić dzieci, mieć nieprzespana noce, kłócić się zawzięcie o rację w związku.
Ale w tym blogu omówię takie bardzo namacalne, racjonalne narzędzia, które myślę, że będziesz umiał*a wdrożyć, nawet jeśli nie jesteś osobą bardzo duchową, wierzącą w jakieś „wyższe siły”
I tu mam na myśli oby dwie strony – nie tylko tą co została zdradzona. Także osoba zdradzająca cierpi i musi pracować nad wybaczenie samej/samemu sobie, w szczególności w obliczu cierpienia partnera*ki, którego jest teraz świadkiem…
- Empatia – chęć zrozumienia choć w najmniejszym stopniu tą drugą osobę, która cię zraniła. I tutaj mam na myśli takie normalne ludzkie wytłumaczenie sobie: „ona/on inaczej w tym momencie nie umiał*a” albo inne zdanie: „on*a zagubił*a się w tym czasie” ; „on*a nie chciał*a mnie zranić – nie miała takiego zimnego zamiaru. Zmień perspektywę i znaczenie tego wydarzenia! Nikt nie zdradza z „zimnym zamiarem” zranienia drugiej osoby w związku. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy. Mam takie jedno zdanie, które mi pomogło w procesie wybaczenia: „on*a została też zraniona” albo miał*a „trudne dzieciństwo”. To pomaga w zmianie perspektywy. I mimo, że to jest trochę takie usprawiedliwianie tej drugiej osoby, czy też siebie, ale w początkowych momentach, nie jesteśmy w stanie wykrzesać z siebie więcej, więc dobrze zacząć od tego kroku.
- Zaakceptuj wszystkie uczucia jakie teraz się u ciebie pojawiają i czuj je! Nie odrzucaj, nie zagłuszaj! To, co nie pomaga, to opór. Im więcej będziesz stawiać opór tym będzie ciężej. Nie działaj, po prostu pozwól sobie poczuć to co czujesz….
- Daj sobie pomóc! Nie musisz przechodzić sam*a przez ten dramatyczny czas zaraz jak dowiedziałeś*aś się o zdradzie. Rozmowa z zaufaną osobą lub coachem, książki o tematyce jak wyjść z kryzysu pomogą ci w pierwszym etapie spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. Pozwalaj sobie z jednej strony na zagłębieniu się w smutku, ale z drugiej strony postaw sobie jakieś granicę ( na przykład przed południem w dramacie to po południu motywująca książka, podcast, rozmowa z kimś kto mi pomoże)
- Regularnie się wyciszaj, bądź sam*a ze sobą, medytuj jeśli to jest dla ciebie możliwe. Jeśli nie, jeśli nigdy nie byłe*aś w ciszy sam ze sobą, włącz sobie muzykę, która cię wycisza, albo która cię wzrusza. Ja mam taką ulubioną piosenkę, która mnie bardzo wycisza jak czuję, że te negatywne emocje do tej osoby czy tej sytuacji mną bardzo wewnętrznie szamotają , to włączam sobie tą piosenkę i jej słucham po kilka razy aż się wyciszę. I te słowa, które mnie najbardziej poruszają to: „Peace to all, Life to all, Love to all” Czyli pokój dla wszystkich, życie dla wszystkich, miłość dla wszystkich”. I myślę o tej osobie czy sytuacji i sobie myślę – obyś odnalazła także pokój, życie, miłość…I same te słowa mnie wyciszają – tą moją złość . Możesz sobie zapożyczyć tą piosenkę ode mnie albo znaleźć swoją własną, taką która sprawia, że stajesz się bardziej miękki*a / łagodny*a dla siebie albo dla tej drugiej osoby…Ja najczęściej się wtedy wzruszam, lecą mi łzy, oczyszczam się i jest mi wtedy lepiej….Ja potrzebuję płaczu – jeśli ty nie – to nie musisz płakać – nie znaczy to, że nie stajesz się mimo wszystko łagodniejszy*a. Ja jestem jednak przekonana, że każdy z nas potrzebuje się od czasu do czasu oczyścić łzami…Łzy są jak wycieraczki – tylko dla naszego serca – pozwalają nam przeczyścić widok, pozwalają nam patrzeć znowu sercem… Ja myślę, że muzyka ma wielką moc – i to w oby dwa kierunki. Dla mnie muzyka jest najlepszym narzędziem na regulowanie swoich nastrojów – bez skutkowych ubocznych. Mam od wielu lat muzyczne listy piosenek na każdy nastrój: „Do płakania”, „Motywujące” „Lista s – do sexu”, „Do poprawy nastroju”, „Do śpiewania”, „Religijne” „Do wyrażanie wdzięczności” itd.” I wierzcie mi, że ja już nie potrzebuję lampki wina na poprawę nastroju…i ja już od kilku lat alkohol bardzo ograniczam, a uważam, że nie piłam nigdy jakoś wiele. Ale nie wspieram tej przysłowiowej „lampki wina” w piątek wieczór. Dbam o swój dobry nastrój i wewnętrzną równowagę bez chemii i także prewencyjnie…to znaczy nie „zajeżdżam” się tak wszystkim, żeby w piątek wieczór mogła mnie uratować tylko lampka wina. Polecam ci bardzo twoją ulubioną muzykę na podniesienie swoich wibracji i na wybaczenie..
- Wyciszanie się i powtarzanie sobie: „Wybaczam ci/ albo wybaczam sobie” – słowa mają wielką moc i myśli tez mają moc. Jest taki cytat Talmuda: „Uważaj na swoje myśli, bo stają się słowami. Uważaj na swoje słowa, bo stawają się czynami. Uważaj na swoje czyny, bo one stawają się nawykami. Uważaj na swoje nawyki, bo one staną się twoim charakterem”. I jak świadomie wybierasz myśl: „wybaczam” albo myśl… „chcę wybaczyć” albo „pracuję codziennie nad wybaczeniem” to świadomi idziesz w kierunku spokoju wewnętrznego. Znałam kiedyś taką osobę, która tyle osób nienawidziła, z tyloma osobami miała konflikty, taka była zawzięta na wszystkich innych, nawet ci co już dawno umarli, nie umiała stanąć nawet przy grobie danej osoby i ta sama nienawiść ją wykończyła od środka. Dlatego właśnie możesz tu bardzo świadomie i zdyscyplinowanie wybierać swoje myśli. Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy zmienić co o niej myślimy – czy to co się stało będzie dramat do kwadratu, czy to będzie po prostu dramat, czy też samo życie…I tutaj polecam osobą, które nie mają głębokiego kontaktu sami ze sobą czy z duchowością moc afirmacji – czyli pozytywnych myśli. Moc afirmacji to niesamowita siła do przyciągnięcia szczęśliwego i spełnionego życia , ale także w procesie wybaczania jest bardzo pomocna. To są sentencje, które wypowiadamy głośno bądź w myślach lub zapisujemy (najlepiej własnoręcznie) na kartce papieru. Afirmacje są dialogiem z podświadomością, które pozwalają nam skutecznie przyciągać to, czego pragniemy w życiu. I jeśli mówisz, myślisz, że chcesz wybaczyć, wybierasz takie myśli, działasz zgodnie z nimi, to szanse na wybaczenie bardzo wzrastają. I możesz wyszukać w internecie afirmacje dotyczące wybaczenia i takie które najbardziej do ciebie pasują i sobie je powtarzać zapisywać, przepisywać. Musisz wiedzieć, że masz w sobie moc, wyleczyć się. My tak często myślimy, że jesteśmy bezsilni, a nie jesteśmy. My mamy zawsze moc naszych myśli. Korzystaj z tej mocy, z tej siły świadomie!
- Akceptacja – kluczem do szczęśliwego życia jest akceptacja. Nie możemy już zmienić przeszłości – ale mamy moc zmienić nastawienie wewnętrzne do tego co się stało. Możemy to zaakceptować. Z takim wcześniejszym zrozumieniem i empatią i nastawieniem: „Shit happend” – przykre rzeczy się zdarzają – wszystkim. Nie możesz już zmienić przeszłości, ale możesz doszukać się jakiegoś jednego jedynego pozytywu w tym całym bólu – że może się przebudziłeś..że może został*ś odczarowany z tej hollywoodzkiej iluzji, że miłość nie krzywdzi, nie rani… Naprawdę tak myślał*ś? Naprawdę wszedł*ś w związek z nastawieniem, że nigdy nie zostaniesz zraniony, rozczarowany? Naprawdę weszł*ś w związek z nastawieniem, że jak zostaniesz zraniony to odejdziesz, to nie wybaczysz? Jeśli tak, to zabierasz sobie bardzo mocno możliwość na spełnione życie, bo my jesteśmy wszyscy tylko ludźmi, mamy wolną wolę, chcemy doświadczać i popełniamy błędy… Czy jak wchodziłe*ś w rolę rodzica to też wychodził*ś z założenia, że twoje dzieci cię nigdy nie rozczarują, nie skrzywdzą? Wybaczenie nie zmieni przeszłości, ale poszerzy twoja przyszłość. Nie można naprawić wszystkiego, ale wszystko można zacząć od początku.
- Jest jeszcze kilka narzędzi, do których ja też często sięgam – to jest metoda „EFT” (Emotional Freedom Technics) – czyli „opukiwanie” siebie – tak zwany tapping. To jest metoda, którą można stosować samemu – jeśli nauczyło się niej i co najmniej raz przeprowadziło z osobą trzecią. I tu sięgam do niej najczęściej z tą intencją uzyskania wewnętrznego spokoju, gdy targają mną emocje do jakiejś osoby czy sytuacji ( możesz sobie spojrzeć w internecie i poczytać do tego literaturę)
- Inna metoda, którą również praktykuję w procesie wybaczenia jest „Ho’o pono pono” – Rytuał wybaczania Ho’oponopono wywodzi się z hawajskiej tradycji duchowej Huny. To medytacja wybaczania sobie lub innym. Do tej metody potrzebujesz jednak przygotowania czy prowadzenia i dobrego wytłumaczenia osoby trzeciej – coacha czy mentora. Tu często jest błędnie rozumiane, także błędnie tłumaczone do kogo te 4 zdania podczas tej medytacji kierujemy. I tu jest właśnie bardzo pomocne jeśli te cztery zdania są mówione przez tą osobę trzecią – czyli są taką prowadzoną medytacją – ułatwia to wtedy ten proces wybaczania, ma większą moc niż gdy ja usiądę i sobie w ciszy te cztery zdeania „Ho’oponopono” powtarzam. A te cztery zdania brzmią: 1.Przykro mi. 2.Proszę wybacz mi. 3.Kocham . 4.Dziękuję. Możesz sobie poczytać w internecie co do tej medytacji a ja w moim wykształceniu na coacha duchowego będę się tego też uczyć jak to przeprowadzać z innymi i na pewno będę też takie medytacje udostępniać
- „Medytacja dobroci” jest jedną z najstarszych medytacji buddyjskich, która pomaga połączyć się z samym sobą i ludźmi, których kochasz albo z którymi masz akurat zachwiany kontakt.
Wycisz się teraz na chwile, weź głęboki oddech – pomyśl o tej osobie, której chcesz wybaczyć i czytaj te poniższe słowa – czując je u siebie w sercu:
Wybaczenie dla mnie
Obym był*a zawsze szczęśliwa*y.
Obym czuła się bezpieczna i wolna od wewnętrznego i zewnętrznego niepokoju.
Obym był zdrowy.
Obym szła przez życie beztrosko i z lekkością.
Wybaczenie dla osoby, której chcę wybaczyć
Oby był*a zawsze szczęśliwy.
Oby czuł*a się bezpieczny i wolny od wewnętrznego i zewnętrznego niepokoju.
Oby był zdrowy*a.
Oby szedł przez życie beztrosko i z lekkością.
Możesz powtarzać ta „medytacje dobroci” zawsze wtedy gdy czujesz, że te słowa pomogą ci się wyciszyć!
Ja wiem, ze nieraz pada w gruzach całe życie , całe…… Czasami nie tylko związek, ale i relacje z dziećmi albo zawodowe. Ale jak wszystko legnie w gruzach, jak nie zostało już nic, to znów jest wszystko możliwe….Skoro nie ma już nic i musisz wszystko budować na nowo to możesz wybudować tak jak teraz chcesz. To pozwól sobie – daj sobie przyzwolenie rozpocząć wszystko na nowo!
Życzę ci z całego serca, abyś chciał*a i umiał*a wybaczyć. Pamiętaj, że wybaczasz dla siebie, dla swojego wewnętrznego spokoju, a nie dla tej drugiej osoby. Ta osoba najprawdopodobniej śpi spokojnie, to ty masz w sobie niepokój, który możesz poprzez wybaczenie wyciszyć.