Czym jest uważność i jak zaczęła się moja droga
Uważność, bycie tu i teraz – w tym momencie, w którym tak naprawdę dzieje się życie – nie wczoraj i nie jutro – tylko tu i teraz ćwiczę już od prawie 8 lat. W roku 2018 mąż zachęcił mnie do spotkania w Ravensburgu dotyczącego Medytacji Transcendentalnej. Nigdy o tym wcześniej nie rozmawialiśmy, ale oby dwoje czuliśmy – gdy pojawił nam się ten temat gdzieś jako reklama na mediach społecznościowych, że to jest coś dla nas. I tak też się stało. Po spotkaniu organizacyjnym zapisaliśmy się na warsztaty uczące nas tej formy medytacji i potem oficjalnie i bardzo uroczyście uczestniczyliśmy w ceremonii rozpoczęcia medytacji transcendentalnej.
Od tego zaczęła się moja zmiana i moja uważność, którą zaczęłam konsekwentnie wdrażać w swój dzień powszedni. Od tego czasu medytuję dwa razy dziennie po 25 minut – rano – bezpośrednio po wstaniu (od paru tygodni zmieniłam kolejność i najpierw uprawiam sport, potem medytuję) i potem mniej więcej w połowie dnia – około godzin 14.00 medytuję drugi raz. Uwielbiam ten czas – czas samej ze sobą – wyciszenia – randki ze swoją duszą, sercem, głosem wewnętrznym. Po tej medytacji w połowie dnia czuję się znów jakbym miała nowe siły i nową energię.
Codzienna praktyka, która zmieniła moje życie
Medytacja wyostrzyła moje spojrzenie na otaczającą mnie rzeczywistość, otworzyła moją wrażliwość na to co się dzieje wokoło mnie, na naturę. Zaczęłam się częściej wzruszać na proste rzeczy, których kiedyś nawet nie zauważałam – całkiem niespodziewanie zaczęły mi płynąć łzy widząc pełnię księżyca, której kiedyś w moim zabieganym życiu nawet nie widziałam – naprawdę nie zwracałam na to uwagi kiedy jest pełnia a kiedy nie. Wzruszałam się na ciepłe słowa jakiejś obcej mamy na placu zabaw, która mimo swojej trójki zajmujących dzieci miała uważność, aby także ze mną porozmawiać. Wzruszam się gdy biegnąc mój ostatni kilometr pod stromą górkę wracając do mojego domu czuję jaką jestem szczęściarą, że mogę biegać, że mam dwie zdrowe nogi i wypasione buty, które chronią moje już nieco zużyte kolana po tysiącach przebiegniętych kilometrów.
Trudniejsze oblicze uważności
Medytacja ma jednak także swoje „ciemne strony”- pokazuje ci bardzo wyraźnie jak wiele osób się Tobą w ogóle nie interesuje, jak bardzo obojętna/y jesteś im właściwie – choć na pozór należą jakoby do kręgu Twoich bliskich znajomych.
Najbardziej bolesne jest jednak to, że one/oni tego w ogóle nie widzą, że ty już dawno wysiadł/ś z tego pociągu, że jesteś już w innym miejscu życia, w innym miejscu emocjonalnie, duchowo, mentalnie.
Kiedyś słyszałam takie porównanie, że życie jest jak pociąg, do którego ludzie na różnych stacjach wsiadają, jadą z tobą jakiś czas, czasami będąc bardzo blisko obok ciebie, może siedząc w tym samym przedziale, może siedząc bezpośrednio obok ciebie, ale potem któreś z was wysiada…. Opuszcza ten pociąg…Niektórzy rozmawiają dalej, nie widzą nawet, że ciebie już tam nie ma… To tak jak nieraz połączenie telefoniczne się przerwie. Ta jedna osoba ciągle jeszcze opowiada, choć ciebie już po drugiej strony linii więcej nie ma. Ale jej w sumie nie do końca chodzi o Ciebie – one widzą tylko siebie i potrzebują tylko kogoś – kto na chwile jest ich „śmietnikiem” i mogą wrzucać do ciebie, to co ich w tym momencie mocno zajmuje (nieraz to jest jakiś dramat, w którym się taplają, nieraz akurat moment szczęścia, z którym nie mają się z kim podzielić).
Zmieniona perspektywa na relacje
Mam śmiałość powiedzieć, że to widzę więcej niż te osoby, które nadal są w tym kołowrotku chomika. Widzę komu jestem potrzebna, gdy akurat mieszkam w słonecznej Portugalii a komu mniej, gdy mieszkam w nudnych Niemczech lub dalekim Ohio. Taka uważność boli, ale pozwala także na nowo przefiltrować dla kogo jestem naprawdę ważna niezależnie od tego, gdzie mieszkam i czy potrafią mnie zrozumieć bo jestem tak jak oni częścią korpo lub tak jak oni także coachem albo tak jak oni – mam swój własny biznes… Odchodząc po wielu latach z pracy w korporacjach zdecydowałam się na roczny profesjonalny kurs na speakera, którego uwieńczeniem było Keynote – wystąpienie na znanej niemieckiej scenie: „GadankenTanken” , który znany jest na Youtubie pod nazwą: „Greator”. W moim wystąpieniu mówiłam głównie o tym jaką rzadkością jest w koncernach uważność, fokus, koncentracja na jednej rzeczy i jak powszechnie mylony jest pośpiech z pracowitością i wydajnością. Opowiadam o swoich osobistych doświadczeniach z rozmowy z pracownikami, z którymi tak często brakowało – także mi – tej potrzebnej uważności i której brak doprowadzał często do smutnego końca…Speech ten mówiłam w języku niemiecki, jeśli cię to interesuje, tu jest link do tego wideo:
Jak się później przekonałam także w obszarze coachingu wydawałoby się tak „świadomej” scenie brakuje uważności na co dzień i fokusu na tym co jest naprawdę ważne.
Niektórzy ludzie nawet nie widzą, że jesteś już w innym wymiarze i nawet jeśli dajesz im wszystkie znaki na niebie i ziemi oni tego nie widzą i jadą ciągle tym samym pociągiem pamiętając wersje Ciebie z przed dwudziestu lat…
Dopóki to są przyjaciele, znajomi, jakaś rodzina – możesz jeszcze jakoś tym „zarządzać” – grać w tą grę, w której się oni dobrze czują i mając od czasu do czasu jakąś frajdę z tego lub po prostu będąc trochę z przyzwyczajenia w takiej relacji.
Zmienność relacji partnerskich
Problem zaczyna się gdy to jest twój własny partner/ka, który zaborczo „walczy” abyś była taka jak kiedyś – jak ta z przed dwudziestu lat…..
Gdy raz zaczniesz praktykować uważność, nie możesz już nie widzieć pewnych rzeczy. Nie możesz już nie widzieć, że jesteś tylko wykorzystywana/y do jakiejś gry, która już tylko jednej stronie sprawia frajdę.
Często jednej osobie się „zarzuca” w relacji, że ona się tylko zmieniła, ale tak często nie jest. Bo przez okres dwudziestu lat – także ta druga osoba się zmieniła, która początkowo temu zaprzecza. Pamiętam taką parę z coachingu, gdzie mąż chciał odejść od niej – przeszedł boleśnie kryzys wieku średniego, zakochał się poza związkiem, wszedł bardzo w samorozwój i nie chciał już takiego życia, które wiedli przez ostatnie 7 lat zajmując się tylko dziećmi, obowiązkami domowymi i biznesowymi. Pragnął więcej czasu we dwoje, wspólne aktywności, trochę szaleństwa i przygody.
W sesjach coachingowych często proszę pary, aby mi opowiedziały o swoich początkach – jak to było jak się zakochały w sobie, jak spędzali czas zanim się pojawiły dzieci, kredyty, schorowani rodzice itd. Pamiętam tą parę jak wspominali jak przemierzali na kajakach polskie jeziora, rzeki, ucząc się wspólnie jazdy na rolkach w wieku 24 lat, siedząc do nocy i planując następna eskapadę kajakowo – rolkową. Podczas tych wspominek oby dwóm osobom paliły się iskry w oczach wspominając te zabawne choć często ryzykowne przedsięwzięcia.
„Ty się nie zmieniłaś?” – zapytałam tą żonę – kiedy ostatni raz mieliście jakiś aktywny dzień, urlop, weekend….
„Ale dzieci, praca, rodzice…..” – wybuchnęła najpierw usprawiedliwiając się dlaczego nie bierze udziału już w żadnych aktywnościach z mężem…. Potem ucichła… zauważyła, że też się zmieniła… że nie jest już tą samą osobą jednocześnie „pałając” nienawiścią do męża, że to on się zmienił…
To jest zawsze moment takiego najgorszego bólu, rozpoznania, że to nie tylko jego/jej wina… Długo jeszcze próbowała przerzucać odpowiedzialność na męża, że jej nie pomagał z dziećmi, domem etc. Tak – może jakiś czas nie pomagał, ale teraz jest gotowy, żeby zatrudnić kogoś do pomocy opieki nad dziećmi, rodzicami, w domu, ale ona nie umiała oddać tej odpowiedzialności komuś innemu…
Nieraz mąż wcale nie jest taki „dobroduszny” albo spostrzegawczy i to on nie zgadza się na outsoursing sprzątania, gotowania itp. wymagając od ciebie jednocześnie czasu na sport, seks, przygodę. Wtedy to jest także Twoje zadanie, aby mimo dezaprobaty męża, mimo wszystko dać sobie pomóc, zatrudnić pomoc do prac domowych i znaleźć przstrzeń na czas tylko we dwoje.
Uważność w przyjaźniach
To samo dotyczy przyjaźni – są osoby, które rzadko kiedy znajdą czas na pielęgnowanie tej przyjaźni – na czas tylko z tobą, uważny, bez scrollowania telefonu lub wykonywania innych prac domowych w tym samym czasie albo rozmawiania tylko z auta, gdzie jesteś „wypełniaczem czasu” i gdzie prawdziwa szczera rozmowa jest mało możliwa – zwłaszcza, że często ucieka zasięg albo ta osoba odbiera jeszcze w tym czasie „ważne” inne rozmowy, które w tym czasie się pojawiły, bo właśnie zadzwonił mąż, mama, dziecko…. Albo zawsze mają jakiś powód dlaczego znów nie mogą się z tobą spotkać i uważnie porozmawiać (choćby online – to też jest już w dzisiejszych czasach możliwe). Miałam w ostatnich latach tyle dowodów na to, że prawdziwa i szczera przyjaźń lub relacja miłosna może być możliwa, nawet jeśli dzieli cię ocean, różnica czasowa i kulturowa.
Zaprzyjaźniłam się z jedną dziewczyną, z którą prowadzę głębokie i szczere rozmowy, której jeszcze nie widziałam live na oczy. Spotkałyśmy się online na moim kursie na Spiritual Life Coach, zaczęłyśmy się wymieniać wiadomościami głosowymi, potem wspólne calle na whatsapp, potem to u niej w domu na Hawajach pilnowałam 4 tygodnie kota. Teraz planujemy, że spotkamy się w końcu na żywo w Niemczech, do których ona także przyjedzie latem. Pamiętam jej jedno pytanie, które mnie niesamowicie wzruszyło po jednym trudnym wydarzeniu – zapytała po prostu: „Honorata, czego teraz najbardziej potrzebujesz, jak mogę ci pomóc.., mam do ciebie przylecieć?” Płakałam ze wzruszenia połowę nocy, bo tak naprawdę nikt mi takiego pytania nie postawił i takiej gotowości do pomocy nie pokazał….
Wszyscy są zajęci sobą i dają ci to, co ich nie kosztuje wysiłku. Trochę porównuję to do tego, gdy kupujemy nieraz prezenty dla kogoś.
Wiesz, że większość ludzi kupuje to, co sama by w tym momencie potrzebowała lub chciała nie patrząc w ogóle na to, czego tak naprawdę ta osoba potrzebuje, chce… albo o czym marzy…
Uważność jest cholernie trudna, wiem, bo ćwiczę ją od wielu lat a mam skłonności do multitasking, do pracoholizmu i efektywnego wykorzystywania czasu. I mimo wszystko wstaję codziennie od wielu lat i medytując albo pisząc mój jurnal wysyłam intencję już od samego rana, abym była uważna wobec siebie i wobec innych.
Media społecznościowe konsekwentnie nam to utrudniają, wiem o czym mówię, bo to moje źródło marketingu i jednocześnie lubię sama się pokazywać na mediach społecznościowych jak i inspirować się przez innych obserwując ich poczynania, impulsy itd. I wiem jednocześnie, że mam w sobie moc i samo sprawczość, ile czasu i na co poświęcam w tym wirtualnym świecie. Nie włączam żadnych komunikatorów na telefonie na dwie godziny po przebudzeniu i dwie godziny przed pójściem spać, wynoszę telefon do innego pomieszczenia jak pracuje i świadomie wybieram w które dni jestem kompletnie offline. Nasze telefony mają już takie możliwości, że można zaplanować posty z wyprzedzeniem, które pojawią się w ten dzień i o tej godzinie, którą wcześniej zaplanowałam. Można zablokować wiadomości i dzwonienie od wszystkich osób za wyjątkiem tej, do której chcesz/musisz być dostępna (szkoła/dziecko). Na uważność można się zdecydować i iść codziennie małymi krokami w tym kierunku.
Co zrobić jak partner/ka nie widzi problemu…
A co zrobić jeśli partner/ka czy przyjaciel/przyjaciółka nie chce lub po prostu nie potrafi dać ci tego ci jest w naszych czasach najcenniejsze – mianowicie swojego czasu – swojej uważności?
Nie masz wpływu i tak naprawdę – w moich oczach i systemie wartości nie masz prawa, żeby wymagać od kogoś czegoś co tylko tobie jest ważne. Masz wpływ tylko na siebie i na to jak ty na to reagujesz i jaki to ma (negatywny) wpływ na ciebie i twój system nerwowy.
Zawsze możesz wybrać na nowo – i póki z przyjaźniami, które się kończą mamy mniej bólu (choć jest on też) to życie w związku, w którym partner/ka nie chce lub po prostu nie potrafi dać ci wyłączności / uważności, gdy jesteście we dwoje jest wielkim wyzwaniem.
Mój wspomniany wcześniej klient odszedł od żony do kochanki – razem dawają sobie to co im było ważne – uważności i czas we dwoje. Pod tą uważnością rozumieją szacunek do samych siebie, do swojej relacji, do tego, że są sobie najważniejsi – nie dzieci, nie telefony, nie sport tylko oni i ich uważny czas we dwoje.
Eks-Żona – pozostała w niezmienionym stanie. Nadal nie ma czasu na sport, uważność, czas dla siebie. A tak bardzo narzekała wtedy, że przez męża my tale pracy, prania, gotowania… Teraz nie ma męża, dzieci na studiach a ona nie ma nadal czasu na to co ważne….
Zmiana wymaga odwagi
Zmiany są trudne. Biorę w tej chwili udział w takim programie: „Mój najlepszy rok” utworzony przez Eve-Maria Zurhost, w którym mam fokus na jakiś konkretny obszar życia, który chcę zmienić. Pierwsze trzy miesiące moim fokusem byłe konkretne kroki w biznesie, co mi przyszło w miarę łatwo, bo jestem zdyscyplinowana i konsekwentna, ale teraz pracując jeszcze mocniej nad uważnością widzę jak bardzo trudno jest zmienić swoje nawyki w tym obszarze – tym bardziej żyjąc w takiej rozproszonej rzeczywistości. W każdym z tych obszarów mamy za zadanie znaleźć sobie tak zwany „Role Model” – czyli osobę, która nas w tym obszarze inspiruje, jest przykładem. Tak jak w obszarze biznesu bardzo szybko znalazłam moją inspiratorkę, którą jest dla mnie Riya Sokół (podziwiam ją za jej autentyczność, kreatywność, radość życia i ogrom produktów, które tworzy i z sukcesem sprzedaje) tak miałam wielki problem, aby znaleźć kogoś, kto by był jednocześnie osobą sukcesu i miał uważność, do której ja dążę. Miałam styczność osobistą z wieloma coachami, ludźmi biznesu i wiem jedno – ja nie chcę zamienić mojego życia na kręcenie się w kołowrotku dla chomika. Ta cena jest mi za wysoka, a życie zbyt wielką świętością, abym chciała zamienić je na ten kołowrotek, w którym większość ludzi żyje. Czy mi się to zawsze udaje? Oczywiście, że nie, ale widzę ogromną różnicę pomiędzy moją jakością życia z przed życiem świadomie i uważnie a po…. Zasmuca mnie jednak często, że wiele ludzi nawet nie widzi problemu jak bardzo są nieobecni i nieuważni wobec siebie i innych i deptają po swoich i innych granicach!
Leniwe kompromisy – cichy zabójca duszy
Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie jak żyję i czy chcę tak żyć i jaką cenę za to płacę…
Znalazłam w końcu mój „Role Model” – inspiratorkę także w obszarze uważności albo i selflove, bo to są dla mnie dwa bardzo połączone obszary. Osobę z bliskiego mi otoczenia, która mnie inspiruje i trigeruje jednocześnie, pokazując tak dobitnie jak można być uważnym, jak można stawiać granice, jak można podejmować odważne decyzje, nawet jak cały świat „przewraca oczami” i mówi, że to już jest egoizm i że trzeba iść przecież na kompromisy….
Leniwy kompromis niszczy cię od środka, rozpoznanie poprzez uważność co jest dla mnie dobre a czego już nie chcę tolerować dla mojego zdrowia psychicznego jest dla mnie esencją życia. Ceną jest często to, że niektórzy ludzie „wysiadają” z tego wspólnego pociągu (często nie zauważając w ogóle jak bardzo już jesteście sobie oddaleni), że pewne relacje się kończą. Patrzę na to z akceptacją, wdzięcznością – niektóre relacje / przyjaźnie wypełniły już swoje zadanie.
Ty masz zawsze wybór
Ty masz zawsze wybór, o które relacje chcesz zawalczyć z całych sił, a które uznasz, że wypełniły już swoje zadanie. Riya Sokół powtarza często w swoich programach, że ona świadomie zdecydowała o poprawę relacji ze swoimi rodzicami i rodziną, nawet jeśli ją to kosztowało wiele wysiłku, ale ostatecznie jej się udało. Nie walczyła z taką siłą i uporczywością o relację ze swoim ówczesnym mężem podczas kryzysu i dlatego jest już byłym mężem….
Nie jest łatwo walczyć / dbać o relację przyjacielskie albo miłosne jeśli druga osoba jest jeszcze w innym pociągu, ale jest to możliwe. Jeśli ta relacja na przykład ta miłosna jest ci naprawdę ważna, to znajdziesz siłę i determinację, aby wsiąść ponownie do tego samego pociągu albo zainspirować twojego partnera/kę, żeby dosiadła się do Ciebie
Wiem to z własnego doświadczenia. Czasami jesteśmy z mężem naprawdę w różnych pociągach- jeden jedzie na północ a drugi na południe, ale gdy oby dwie osoby się przebudzą to znajdą zawsze rozwiązanie i nowy wspólny kierunek.
I tego Ci życzę z całego serca zarówno w relacji miłosnej jak i w przyjaźniach.
Jeśli potrzebujesz wsparcia w odnalezieniu nowego – może wspólnego kierunku w Twoim życiu / twojej relacji miłosnej – zapraszam na sesję coachingową do mnie.
Bądź sobie wart/a skorygować swój kierunek w życiu
Dziękuję, że przeczytał/ś ten blog do końca
Rise up&Play
Twoja CoachKa Honorata