Tematem w tym blogu jest zainspirowanie ciebie do zastanowienia się, w którym momencie zaczyna się dla ciebie zdrada lub romans: czy wtedy jak tylko o tym pomyślisz, czy może wtedy gdy zaczynasz intensywnie wymieniać się wiadomościami tekstowymi lub głosowymi czy też może wtedy gdy po pijaku na imprezie pocałowałaś*eś się z obcym*ą….
Istnieje wiele definicji zdrady, niewierności a większość z nas uważa siebie za bardziej wiernych niż jesteśmy w rzeczywistości. A dlaczego tak jest, przede wszystkim dlatego że 99 procent ludzi, wchodząc w związek w ogóle nie rozmawia o tym jakie zachowania czy też myśli są dla mnie zdradą czy tak zwanym „NO GO” w relacji miłosnej.
Te rozmowy najczęściej zaczynają się niestety dopiero wtedy, gdy ktoś w związku zdradził albo przynajmniej partner*ka twierdzi, że w jego/ w jej oczach on*a zdradziła.
Wiele par w ogóle nie ma odwagi postawić tego pytania partnerowi*ce, a szczególnie wtedy nie ma odwagi gdy właśnie czują, że w oczach partnera / partnerki zdradzili, więc często właśnie teraz tym bardziej nie mają odwagi porozmawiać na ten temat.
Gwarantuję ci jednak, że wcześniej czy później ten temat pojawia się zawsze w związkach długoletnich, więc lepiej zainicjuj tą rozmowę już teraz gdy może jeszcze ten temat nie jest „naładowany” tak bardzo emocjonalnie. Zainicjuj tą rozmowę zanim wpadniecie w tarapaty, w sidła zdrady, zanim rozpocznie się całkowity chaos uczuciowy.
Jeśli jesteś na tyle odważny, aby porozmawiać na ten temat ze swoim partnerem*ką, będziecie mieli duży potencjał na to, aby (jeszcze bardziej) ulepszyć swój związek, aby móc być bardziej szczerym i autentycznym w swoim związku. A gwarantuje ci, że im jesteś starszy*a tym bardziej będzie ci to ważne, aby nie musieć udawać jeszcze w związku – wystarczy, że często musisz udawać przed szefem, klientem…w roli mamy na wywiadówce dziecka…przed szwagrem, teściową, czy też przed każdym, przed którym nie ma się jeszcze odwagi powiedzieć, co tak naprawdę myślimy w tej czy innej kwestii. Relacja miłosna, w której jesteśmy determinuje w bardzo dużym stopniu jakość naszego całego życia, a bycie autentycznym w relacji miłosnej jest kluczowe do spełnionego życia, do tego abyś czuł*a, że żyjesz swoim życiem.
W tym epizodzie dam ci wiele sugestii, propozycji spojrzenia z różnych perspektyw na ten temat, które pomogą ci stworzyć więcej jasności i przejrzystości w twojej głowie, ale także zabiorą ci ten strach przed podjęciem tego tematu.
Gdy zaczniesz szukać w internencie definicji zdrady, niewierności znajdziesz ich miliony. Proszę, zadaj sobie trud i przyjrzyj się bliżej temu tematowi na przykład obserwując mnie na kanałach socjalnych – tam takie tematy poruszam. W internecie wypowiadają się często ludzie na temat zdrady, niewierności, którzy nie mają ŻADNEGO pojęcia o temacie. Mają tylko jedną jedyną opinię, ale nie mają pojęcia. Zdrada, niewierność, związek długoletni jest tematem wybitnie kompleksowym i wymaga jak wiele innych tematów kompleksowych przeanalizowania tematu, zbadania go, chęci spojrzenia z różnych perspektyw na tą kompleksowość.
W książce „What makes love last” John Gottman pisze, że związkowi grozi zdrada / romans jak tylko partnerzy zaczynają coraz częściej o niej myśleć… albo coraz częściej myśleć o tym, jak by to było z innym partnerem*ką i ten obecny partner / obecna partnerka „wypada” gorzej w tym porównaniu.
Z mojej perspektywy jest to jednak już problem w samym związku, a nie tylko problem z wiernością…
Esther Perel nazywa trzy kluczowe elementy, które stanowią podstawę zdrady / niewierności:
- Po pierwsze jest to relacja trzymana w tajemnicy – co stanowi podstawę zdrady
- Po drugie – istnieje jakiś stopień emocjonalny łączące te osoby w tej potajemnej relacji
- Po trzecie -istnieje alchemia seksualna i ta alchemia jest tu kluczowym elementem, gdyż „dreszcz erotyczny wyobrażonego pocałunku ma moc i czar wielu godzin fizycznego kochania się” (cytat Esther Perel)
Zdrada zaczyna się nie od seksu, ale zaczyna się zazwyczaj od potajemnych rozmów….
AKTYWNE FLIRTOWANIE
Znasz pewnie takie sytuacje gdy patrzysz na swojego partnera i widzisz, że jest on wyraźnie zafascynowany kobietą, która właśnie obok was przechodzi albo może widzisz jak twoja partnerka z błyskiem w oczu opowiada o koledze z pracy czy jakimś innym mężczyźnie….
Aktywny flirt to energia życiowa, to uczucie lekkości, atrakcyjności i tej energii my ludzie potrzebujemy. Szczególnie mocno wtedy, gdy jesteśmy przytłoczeni rutyną, przyzwyczajaniem i nasza dusza, nasz umysł potrzebuje tej lekkości, tej radości życia. Flirt dodaje nam sex-appealu – także w oczach swojego partnera*ki – jeśli związek jest zdrowy emocjonalnie, stabilny, wówczas flirt dodaje nam takiej szczypty emocji, dreszczyku. Jeśli związek jest zdrowy, wyważony- nie ma w nim chorobliwej zazdrości to obserwując partnera*kę, który flirtuje na moich oczach może to nas też seksualnie „podkręcać”– nutka niepewności, że widzę, że partner jest „obiektem” zainteresowania u innych powoduje, że czujemy mocniej, że chcemy nadal swojego partnera*ki. Nutka niepewności w relacjach miłosnych jest podstawą udanej relacji erotycznej, gdyż poczucie stabilności i bezpieczeństwa jest dobre dla naszego mózgu, ale niekoniecznie dla udanego życia seksualnego w związkach długoletnich. Badania wykazują, że udane życie seksualne w związkach długoletnich występuje wtedy, gdy partner*ka jest w tej energii – nazwę ją – „jestem w swoim żywiole” – czyli obserwuję partnera*kę w energii, gdy on / ona właśnie robi to co lubi – czyli na przykład – wyjaśnia właśnie coś tam klientowi, jest w procesie sprzedaży – w tym „flow” – kiedy już widzi, że za chwile sprzeda swój produkt, zarobi pieniądze, gdy partner*ka na przykład ma jakiś wykład – jest na przykład na scenie – czy przykładowo uprawia swój ulubiony sport albo wyczarował*a właśnie cudowny posiłek i kładzie go z dumą na stole – wtedy wytwarza się u nas takie poczucie energii seksualnej. I ta energia seksualna, erotyczna zmniejsza się jeśli partner *ka jest w takiej energii braku – to znaczy – jestem w potrzebie – „bez ciebie sobie nie poradzę” – takie szukanie ciągłego zapewniania (i pytania: „kochasz mnie jeszcze?”), że partner*ka mnie kocha…. To nie jest sexy….
Flirt w zdrowych relacjach odświeża związek, czujemy się wtedy atrakcyjni, sexy i ta energia przenosi się zazwyczaj także na swojego partnera*kę. I także jeśli flirt partnera*ki wzbudza u nas samych często obawę i strach przed stratą partnera*ki, to jednak to ta energia jest także potrzebna dla podtrzymania udanej seksualności w związku długodystansowym. Za dużo poczucia bezpieczeństwa w związku jest „trucizną” dla erotyzmu. Jeśli nie pozwalamy sobie na odrobinę flirtu poza związkiem, to nasza relacja staje się zazwyczaj bardzo ciężka i monotonna…
FANTAZJOWANIE
Oczywiście, że zdrada zaczyna się zawsze najpierw w głowie, w jednej myśli. Jak wszystko – wszystko zaczyna się w głowie.
Nie ma nic na tym świecie co nie miałoby początku w głowie. Każdy wynalazek, każde odkrycie powstało najpierw w głowie jakiegoś człowieka. Nie byłoby telewizora, zmywarki, roweru, żarówki gdyby u tych ludzi, którzy to wynaleźli nie pojawiła się najpierw ta jedna jedyna myśl o tym, a potem gdyby nad tym żmudnie i konsekwentnie nie pracowano.
Ale czy tylko sama myśl o zdradzie jest już zdradą!!? Na początku to jest tylko myśl, może jakaś ulotna, może tylko jakieś fantazjowanie… Większość myśli i fantazji jest bardzo ulotnych…
SEKRETNE CHATTOWANIE
Niektóra myśl przeradza się jednak w czyn….w jedną sekretną wiadomość przesłaną do kolegi / koleżanki, którą zaraz po wysłaniu świadomie kasuję…. Kasuję, aby partner*ka jej przypadkiem nie przeczytali…
I nie chodzi tutaj o to, że partner*ka ma dostęp do mojego telefonu, komputera – choćby ze względu na zwykłą strefę prywatności – moją i moich bliskich nie ma i myślę, że każdy z nas oczekuje tego, że jeśli wysyłam wiadomości do jakiejś mi osoby, to ufam, że jej partner*ka czy też dzieci nie mają dostępu tak po prostu do wiadomości i przy okazji czytają bez żenady moje prywatne i poufne informacje. Chodzi o ten czysty fakt świadomego kasowania wiadomości, świadomego ukrywania na przykład „zażyłości” pewnej relacji.
I tu zaczyna się też ta cienka granica pomiędzy kontrolą a zaufaniem….Jeśli ufasz, to nie potrzebujesz kontrolować….
Ufasz, że twój partner*ka podejmuje właściwe decyzje i dba o takie relacje i w taki sposób, że nie zagrażają one waszemu związkowi…
OBSCISKIWANIE SIĘ / CAŁOWANIE
W ramach mojego wyksztalcenia na coacha mam dostęp dwa razy w tygodniu do takiego programu, w którym ludzie mają możliwość wymiany doświadczeń, porady w obszarze coachingu. Dla mnie – na początku mojej drogi jako coach – jest to niesamowicie wartościowe narzędzie móc uczestniczyć w takim programie i móc widzieć jak różnorodne podejście mają ludzie do różnorodnych tematów i mimo, że od lat słucham różnych audycji, wywiadów, uczestniczyłam w wielu wykładach online na temat związków, wierności i niewierności, czasami ciągle jeszcze przysłuchuje się z taką ciekawością dziecka jak diametralnie różne poglądy mają ludzie. I właśnie jeden z uczestników przedstawił swój punkt widzenia, że dla niego ściskanie/przytulanie się na imprezach jest tak jak uścisk dłoni podczas powitania. Na to inna uczestniczka odpowiedziała, że ona nie idzie na Oktoberfest tylko ze wzglądu na piwo….i że sexowne, bliskie tańczenie na imprezach, całowanie się uważają z mężem za niesamowicie coolowe….i ekscytujące…
Inna osoba opowiadała, że ona miała przez miesiąc wyrzuty sumienia, że na imprezie pod wpływem alkoholu pocałowała w usta obcego faceta…
Każdy z nas ma inną definicję wierności – Esther Perel mówi o tym, że często te definicje są bardzo mocno powiązane z krajem, z kulturą, w której się wychowaliśmy, religią ale też osobistymi doświadczeniami w naszej małej rodzinie czy bliskim otoczeniu.
Ja mam wrażenie, że w Niemczech – wiele długoletnich par ma taką niepisaną i rzadko świadomie ustaloną umowę, że tak dwa, trzy razy w roku to „rób co chcesz” – nie chce wiedzieć – mam takie wrażenie że to jest jakby taki „free- ticket”, którzy sobie partnerzy na tą okazję nawzajem dają. Często jest to Oktoberfest – gdzie niemieckie pary idą na tą imprezę ze swoją paczką a nie z partnerem i karnawał – szczególnie w tych częściach Niemiec, gdzie jest on bardzo mocno kultywowany – plus doszły ostatnio wyjazdy na Majorkę na plaże Ballermann no i takim stereotypem dla mojego męża jest wyjazd ze swojego klubu/vereinu sportowego, (gdzie szczytem takiego stereotypu jest klub graczy w kręgle). Mój mąż twierdzi, że oni nie grają tam w kręgle tylko imprezują i wymieniają się partnerami. Nie byłam wiec nie mogę potwierdzić czy tak jest – mój mąż tez nie był… więc informacje ma niesprawdzone, ale słyszał….a ponoć w każdym stereotypie jest trochę prawdy…
Mówię tu o tym, żeby uzmysłowić tobie, że nie rozmawiając na temat tego w swoim związku czym jest dla mnie zdrada, może się okazać, że partner miał zupełnie inną definicję.
Moja Coach Melanie żyła jakiś czas ze swoim mężem tak zwany otwarty seksualnie związek – i opowiadała też o swoich doświadczeniach na platformach randkowych. Mówiła, że niesamowicie często otrzymywała zapytania tylko od mężczyzn, którzy chcieli się z nią „tylko” poprzytulać… albo tylko po prostu całować….
Myślę, że wiele związków długoletnich w jakimś momencie swojego życia przestaje się przytulać, przestaje się też całować , tak naprawdę całować – nie tylko jako krótką grę wstępną przed seksem ale całowanie się dla samego całowania dla bliskości dla tej radochy całowania.
A ty? Przytulasz się jeszcze w związku, całujecie się jeszcze?
Obejrzyj sobie to video jak się pary całują, Umiesz tak jeszcze w swojej relacji miłosnej? Brakuje ci tego?
Taka mała dygresja, dlaczego kobiety przestają się przytulać – często dlatego, że nadrabiają tą potrzebę ze swoimi dziećmi – i tą potrzebę bliskości tam wypełniają – pozbawiając swojego partnera tej jednej z podstawowych potrzeb w związku – potrzeby bliskości – to po pierwsze – a po drugie bo często doświadczyły z partnerem, że zaczynając się przytulać do partnera – on dąży od razu do sexu, a kobieta miała potrzebę „tylko” przytulania się. I to zniechęca kobiety… Dobrze omówić wtedy z partnerem*ka, kiedy „przytulanie” naprawdę znaczy „poprzytulanie się” a kiedy znaczy to, że jestem też otwarta na sex… Komunikacja to podstawa w związku….
SKRUPULATNIE PRZYGOTOWANY PLAN CZY „WYPADEK”
Dla wielu ludzi zdrada jest wtedy, gdy partner*ka zaplanowali skrupulatnie zdradę, a jednorazową zdradę traktują jako taki „wypadek” – pod wpływem alkoholu, narkotyków czy też innych czynników zewnętrznych.
Taka jednorazowa zdrada jest często łagodniej oceniana przez nasze społeczeństwo niż ciągnący się parę miesięcy czy lat romans…
Niemniej jednak zdrada ma wiele twarzy i często taki romans nie był zaplanowany tylko nasze serce czy też emocje, uczucia nie potrafią się racjonalnie uwolnić od tej osoby, tej sytuacji, tej każdorazowej dawki dopaminy.
Niemniej jednak w przypadku romansu często chodzi o poczucie „bycia oszukiwanym/ okłamywanym”. To właśnie takie potajemne relacje, gdzie partner*ka świadomie zataja przed tobą tą drugą relację doprowadza do złamania zaufania w związku.
Taka relacja, która jest możliwa do utrzymania tylko poprzez okłamywanie swojego partner*ki jest zdradą. I nie ma tu znaczenia czy w tym romansie dochodzi do samego aktu sexu czy też nie.
Dla wielu ludzi, którzy zostali zdradzeni najgorszą rzeczą nie zawsze był sam sex poza związkiem, ale właśnie te notoryczne kłamstwa, którymi partner*ka się ciągle na nowo posługiwał, aby ukryć swój romans.
Każdy człowiek ma inne wartości, dla każdego / każdej z nas inne wydarzenia / czynniki inaczej nas ranią, inaczej na nas wpływają.
Każdy z nas ma inną odporność, inną rezyliencję – czyli inną zdolność do przepracowania stresujących czy też traumatycznych wydarzeń w naszym życiu. Jeśli jesteś teraz w takiej sytuacji, dowiedziałeś*aś się właśnie o zdradzie / romansie partnera*ki i czujesz, że to cię przerasta – sięgnij po pomoc coacha – czy też osoby, która pomoże ci przejść przez to bardzo raniące przeżycie.
Jeśli to doświadczenie zdrady, jest już jakiś czas za tobą, a ty ciągle widzisz, że jeszcze się z tym nie uporałeś*aś, że nie umiesz zaufać, że nie umiesz wybaczyć, nie ignoruj tego. Nigdy nie jest za późno na to, aby przepracować takie zranienia i zacząć życie i związek z nową lekkością, z zaufaniem do życia. Bo jesteś tego warty*a, aby mieć jeszcze spełniony i szczęśliwy związek. I nie czekaj, że coś się samo zrobi. Samo się nic nie zrobi – to jest też moja myśl przewodnia, o której już wspominałam też chyba w pierwszym epizodzie.
Wszystko wymaga jakieś pracy, jakiejś uwagi, nakładu czasowego, czasami finansowego. Założenie, że „czas leczy rany” nie sprawdza się w tych okolicznościach, gdy mamy do czynienia z sytuacjami, które w naszych oczach są traumatyczne. Czas leczy tylko te mniejsze rany – to tak jak z naszym ciałem – jak się lekko przetniemy to nie musimy nic z tym robić – nasze ciało jest takie inteligentne, że sama się ta rana zagoi. Jak jest już duża rana, duże nacięcie – sięgamy najczęściej po pomoc medyczną – aby na przykład zszyć ranę. I owszem ona by się jakoś tam sama też zagoiła, ale nie tak dobrze jak wtedy gdy jest medycznie opatrzona..
I każdy z nas wie, że jeśli ktoś miał jakieś traumatyczne przeżycie w dzieciństwie i tego nie przepracował, to ono wraca w tym życiu dorosłym i że tutaj czas nie leczy ran. Znasz zapewne takie przypadki, że dziecko miało parę lat, gdy miało jakieś traumatyczne przeżycie i ciągle jeszcze pamięta i cierpi wskutek tego przeżycia. I czas tu niczego nie wyleczył….
Wybaczenie, powrót do zaufania wymaga pracy mentalnej. Moja coach Melanie zawsze daje nam jeden przykład swojej klientki. Została ona zdradzona przez męża i ciągle podczas sesji coachingowych powtarzała: „Mam nadzieje, że kiedyś to wybaczę mojemu mężowi” I na to Melani do niej mówi: jesteś lekarzem, skończyłaś trudny kierunek medycyny – jak zaczynałaś ten kierunek studiów to też sobie myślałaś: „Mam nadzieje, że skończę te studia” czy też dzień w dzień wykonywałaś aktywnie pewne kroki, aby dojść do tego celu – wstawałaś wcześnie rano aby się uczyć, rezygnowałaś z imprez, może nie mogłaś podejmować żadnej pracy i musiałaś być na utrzymaniu rodziców…. Latami – krok po kroku wykonywałaś aktywnie pewne czynności, aby dojść do tego celu, aby skończyć medycynę. I tak samo jest z wybaczeniem, ze zdradą czy innymi przeżyciami, które chcą być przepracowane, aby osiągnąć spokój wewnętrzny czy też wybaczyć.
Wybaczenie jest kluczowym elementem spełnionego i szczęśliwego związku.
SEX CZY BEZ SEXU?
A co z bliskością bez sexu? Albo sexem bez emocjonalnej bliskości?
W naszym społeczeństwie zdrada często rozpoczyna się wtedy, gdy tak naprawdę doszło do aktu sexu. Klientka mojej coach opowiadała jej, że ona regularnie uprawia ze swoim kolegą z pracy sex oralny, natomiast nie dochodzi do zbliżenia seksualnego, bo to by znaczyło, że oszukuje swojego męża….Hmm, interesująca interpretacja…ciekawe czy tą definicję oszukiwania omówiła z mężem czy sama dla siebie ją tak zdefiniowała…
Dla wielu kobiet sex oralny jest najwyższą formą intymności dla innych jak widać nie….
Co dla jednych jest jak uścisk dłoni dla innych jest najgorszą formą zdrady. Problemem jest tutaj to, że pary wogóle nie rozmawiają ze sobą na ten temat.
Milcząc na ten temat wychodzą po prostu z założenia, że oby dwie strony rozumieją to samo pod pojęciem zdrady i niewierności i że to jest jasne jak słońce.
A to nie jest takie jasne…. Każdy człowiek rozumie pod tym pojęciem inną – często osobistą definicję, która nierzadko jest wynikiem naszych doświadczeń, wychowania, religii itd…
Postaw sobie następujące pytania i odpowiedz na nie:
- Co dla ciebie znaczy wierność? I jak jest różnica pomiędzy wiernością (czyli ekskluzywnością seksualną) a lojalnością w związku?
- Jaka forma bliskości jest dla ciebie najbardziej intymna? Całowanie, miłość oralna, sex analny?
- Myślisz, że twój partner*ka ma te same definicje w głowie co ty? Masz odwagę, aby się tego w rozmowie z nim*ą dowiedzieć?
ROZMOWA
O mój Boże – jak tu porozmawiać na ten temat?
Przede wszystkim postaw sobie najpierw sam*a te pytania i na nie szczerze odpowiedz. Wypisz sobie 3-4 aspekty, które są ci szczególnie ważne i które chcesz omówić z partnerem*ka – to pozwoli ci zachować jasność w głowie i podczas rozmowy.
Przygotuj partnera*kę na tą rozmowę – nie zaskakuj go takim tematem bez uprzedzenia – zapytaj czy na przykład w weekend moglibyście porozmawiać trochę o waszym związku i o tym jakie są jego definicje niewierności, co w waszym związku jest dozwolone a co jest „no go”
I nie obawiaj się, że rozmowa o tym jak rozumiecie zdradę oznacza, że teraz musisz się „wyspowiadać” jak to 15 lat temu flirtowałaś*eś ze swoim kolegą/ koleżanką z pracy.
Nikt – ale naprawdę nikt nie może sobie uzurpować prawa do 100 procent prawdy. Czasami niektóre prawdy są okrutne, czasami są przewartościowane. Zanim powiesz prawdę, postaw sobie parę innych pytań:
- czy to jest mądre co powiem,
- czy to jest w miłości co powiem
- jaką mam intencję mówiąc tą prawdę
a nie tylko czy to jest prawdziwe…
Oprócz prawdy są jeszcze takie wartości jak szacunek, ochrona kogoś przed niepotrzebnym cierpieniem, przejęcie odpowiedzialności i wiele innych.
Zapytaj się siebie czy to ma jakąś pozytywną wartość dla tej drugiej osoby. Powiedzieć prawdę tylko w imię prawdy, albo powiedzieć co czuję tylko w imię „wypowiedzenia tego co czuję“ (na zasadzie – bo ja tak czuję, więc powiem to żebyś o tym wiedział*a, bo taka*i już jestem)
Prawda nie jest jedynym kryterium jaką powinniśmy się kierować w życiu… Człowiek jest bardziej kompleksowy i kierowanie się tylko jednym jedynym kryterium takim jak na przykład prawda, moje obecne samopoczucie czy emocja, którą teraz w sobie czuję jest zdecydowanie za mało. Mówiąc czy czyniąc coś bierz zawsze pod uwagę wiele kryteriów – a nie tylko jedną.
Zanim może więc powiesz swojemu partnerowi*ce, że przed 10 laty pocałowałeś kogoś obcego zapytaj siebie czemu ma służyć ta informacja? Może dla ciebie ten pocałunek nie miał nigdy żadnego znaczenia a dla twojego partnera*ki będzie ta prawda strasznym obciążeniem. A może chcesz to czy coś innego powiedzieć tylko z tego względu, bo nie możesz już wytrzymać wyrzutów sumienia i w ten sposób – wprawdzie chwilowo się uwolnisz od nich – ale obciążysz całkowicie drugą stronę.
Esther Perel podaje taki bardzo drastyczny przykład o prawdzie w wywiadzie z Jay Shatty – czemu ma służyć taka prawda gdy wykrzyczysz swojemu partnerowi/swojej partnerce feedback tego typu : „Już nie mogę na ciebie patrzeć, obrzydzasz mnie, nie mam żadnej ochoty na bliskość z tobą…jak ciebie widzę to mi się odechciewa….” I tu Esther Perel mówi – jeśli tak jest to wyciągnij konsekwencję i miej odwagę odejść – czy naprawdę myślisz, że twój partner*ka jest odpowiedzialny za to, że ty nie możesz na nią patrzeć…..
Stań w swojej prawdzie – to wystarczy! I jeśli nie potrafisz wytrzymać tego jaki jest partner *ka – to podejmij swoje decyzje – nie obrażając i nie raniąc niepotrzebnie słowami czy zachowaniem. Czasami ta druga strona nie jest gotowa na twoją prawdę – i zrzucenie z siebie ciężaru „tylko” w imię prawdy nie jest wspierająca dla związku.
I weź też jeszcze jedno pod uwagę, że niektóre zdrady, niektóre romanse nigdy nie wychodzą na światło dzienne – przy odrobinie szczęścia czy nieszczęścia – jakkolwiek to nazwiemy i pewnie w zależności dla kogo. Czasami są ludzie, którzy mogą być przyłapani na tak zwanym „gorącym uczynku” a i tak mają wymówkę, że to nie jest tak jak myślisz. Pamiętaj – ty przejmujesz odpowiedzialność tylko za siebie. Ty jesteś odpowiedzialna*y tylko za swoje czyny, myśli i emocje a nie partner*ka. I jeśli masz długi czas poczucie, że partner*ka cię zdradza, ale nie masz namacalnego dowodu, ale czujesz, że to cię wykańcza emocjonalnie – to przejmij też odpowiedzialność za to. Zajmij się tym tematem dogłębnie – z fachową pomocą terapeuty czy też coacha, czy też innych możliwych narzędzi, których jest obecnie bardzo wiele – hipnozy, coachingu, metody EFT (Emotional Freedom Techniques – Techniki Emocjonalnej Wolności) i jak zajmiesz się tym i czujesz nadal tak bardzo mocno, że coś jest nadal nie tak, że coś ci nie pasuje, nie służy…. wolno ci zaufać tylko sobie, swojemu przeczuciu, intuicji. My tak mocno oduczyliśmy się słuchać samych siebie – i zdajemy się często na wszystko inne tylko nie na swój wewnętrzny głos….Zdajemy się na opinie koleżeństwa, detektywa, tylko nie na swój wewnętrzny głos…. I ostatecznie to wcale nie musi znaczyć, że partner*ka cię naprawdę zdradzał*a – ale jeśli ty tak czujesz, jeśli ciągle masz wrażenie, że tak jest, jeśli ciągle nie masz tego zaufania…. To taki związek ci nie służy i może jest coś innego, jakiś inny głębszy problem – czasami to wychodzi w trakcie rozmów, procesu rozwoju, pracy nad samym sobą itd.
Właśnie ostatnio jedna z klientek od Melani, też opowiadała, że ona ma wrażenie, że mąż znowu ma romans (bo poprzedni wyszedł na światło dzienne), ale mąż się wypiera, ona nie ma żadnych dowodów, ale poprzednio też tak było i jej obawy – przeczucie wewnętrzne się potwierdziły. I wtedy Melani też powiedziała -ok – nie masz dowodów – może nigdy nie będziesz miała – zastanów się co to z tobą robi – chcesz żyć w ciągłym strachu, że mąż cię zdradza? Ty masz prawo podjąć swoje decyzje, zgodne z twoimi wartościami, dla twojego dobra i zdrowia psychicznego – niezależnie od tego, co on ci powie a co nie – nie masz nad nim mocy, aby wyciągnąć mu jakieś informację z gardła, ale masz prawo przejąć odpowiedzialność za swoje decyzje, swoje życie.
Ja też tak miałam w swoim pierwszym małżeństwie – w zupełnie innym temacie – i coś mi też „nie grało”, nie był to jedyny powód rozstania, ale dziś z perspektywy czasu wiem, że nie chciałabym, żeby mi w tym obszarze całe życie – albo co najmniej przez 20 lat do czasu pierwszego kryzysu życiowego coś „nie grało”. Tu chodzi o wartości – jeśli na przykład pracowitość jest twoją najwyższą wartością w życiu i już wiele razy próbowałeś*aś zmienić tą wartość, ale jednak widzisz- że to jest wbrew tobie i że nie chcesz zmienić tej wartości – to musisz zmienić partnera, opuścić tą sytuację, zamiast całe życie siedzieć w sytuacji, która ci nie służy, sprzecznej do twoich wartości. Inny przykład – jeśli w twojej rodzinie nie było przeklinania, mówienia źle o innych i ty to przejęłaś i wiesz – już teraz też świadomie, że to ci jest ważne – że nie mówisz źle o innych a twój partner / twoja partnerka ciągle mówi o innych w sposób obrażający, agresywny i to „ściąga cię” za każdym razem psychicznie do dołu – to ta ciągła walka z tym jest bardzo męcząca dla obu stron.
I wracając do wierności – jeśli dla ciebie wartość „zaufania do partnera” jest najwyższą wartością i widzisz, że nie ufasz mu*jej wcale, ciągle się boisz – mimo pracy nad tym – to jest to bardzo trudne do zmienienia w związku i szanse na spełniony związek na tym etapie życia są bardzo małe.
Wiedz, że są naprawdę różni ludzie i mają różne podejście do wierności. Są tacy, którzy byli 20 lat w związku i nigdy nie pomyśleli o zdradzie – nigdy!!I nigdy nie była to dla nich jakaś walka, wyzwanie, a są tacy dla których to dotrzymanie wierności kosztuje trochę samodyscypliny, a są tacy, którzy notorycznie zdradzają – i może nie całe życie – ale może akurat w tej fazie życia… nikt nie jest całe życie tym samym człowiekiem.
I to ty musisz zadecydować, czy ci to służy…
I ta druga strona nie chce ci zrobić na złość – ona teraz inaczej nie umie..I często może jeszcze natrafić na takie niezrozumienie z twojej strony, że to ty się czepiasz o jeden pocałunek, jeden chat, jeden sex….
Są ludzie, którzy zbluzgają błotem w kłótni tą drugą osobę, użyją najgorszych możliwych słów, a potem wyjaśnią swojej partnerce / partnerowi, że mają taki „gorący” temperament i że ma nie dramatyzować. Jeśli jednak dla ciebie takie „zjebki”, takie kłótnie są „NO GO” , są poniżej jakiegokolwiek poziomu, który mieści się w twoim systemie wartości to, to ty musisz podjąć decyzje, nie ten co bluzga, gdyż on nie widzi w tym takiego dużego problemu, dla niego / niej to są tylko słowa albo odnosząc do zdrady tylko jeden pocałunek, sex….
Moja definicja / twoja definicja
Wyjdź z założenia, że twoja definicja będzie się różnić od definicji twojego partnera/partnerki… I to jest ok. Macie inne doświadczenia, pochodzicie z innych rodzin… może religii…Może się okazać, że według definicji twojego partnera już zdradziłe*aś. Także z tym poczuciem może będziesz musiał żyć…Co nie oznacza, że jesteś gorszy*a albo najgorszym człowiekiem na tej planecie.
Podczas takiej rozmowy jeden z was będzie najprawdopodobniej trochę bardziej wyluzowany w tym temacie, drugi trochę mniej….I to jest też ok – i to jest też normalne….W związku jest zawsze ta jedna osoba, która się boi stracić partnera / partnerki i ta druga osoba, która się boi, że straci samego siebie…. (swoje wartości, granice…)
Czasami potrzeba paru rozmów, czasami trochę dystansu do siebie i trochę odwagi, aby się samemu siebie zapytać, dlaczego w tym czy innym temacie jestem taki zaborczy…
Zdrada ma wiele twarzy – nie jest czarna czy biała – ma wiele definicji, znajdźcie swoją, porozmawiajcie o tym temacie z własnej nie przymuszonej woli zanim będziecie musieli rozmawiać o tym, gdy któryś z was zdradzi…
Zanim wydasz opinie albo wyrok otwórz się mentalnie na to, że ludzie mają różnorakie doświadczenia ze zdradą i dlatego ten temat jest u ludzi bardzo różnie emocjonalnie naładowany. Spróbuj choć na chwile mentalnie zakwestionować systemy, stereotypy, patriarchat. Zapytaj siebie co tak naprawdę cię triggeruje w tym temacie, ustalcie ze swoim partnerem, swoją partnerką swoje własne granice, reguły.
I jak je ustalisz – nie traktuj je jako dogmy – życie to wędrówka, my się zmieniamy podczas tej wędrówki. Zmieniamy zdanie poprzez swoje doświadczenia. U mnie w związku te pierwsze rozmowy o zdradzie były też bardzo emocjonalne – dziś potrafimy już często rozmawiać o tym wymieniając się po prostu opiniami, naszymi prawdami i próbujemy spotkać się gdzieś po środku tej naszej prawdy.
I ostatnia uwaga – choć do tematu zdrady będę powracać – i tu przytoczę słowa Esther Perel
„Nas ludzi kusi zawsze zakazany owoc i wtedy wydaje nam się, że pragniemy właśnie dokładnie tego co jest akurat zakazane….”
…. ale to nam się często tylko wydaje…..
Pomyśl o tym podczas rozmowy o zdradzie – im więcej punktów jej/ jemu zabronisz – tym bardziej będzie się twojemu partnerowi/ partnerce wydawać ze właśnie akurat on*a tego chce / tego potrzebuje…..
Obserwuję to zjawisko szczególnie u osób, które się zakochały poza związkiem – zakochanie poza związkiem jest takim następnym tematem tabu w naszym społeczeństwie, a statystyki mówią, że ponad 80 procent związków długoletnich przyznaje się, że podczas trwania swojego związku byli jakiś czas zakochani w innej osobie. I wtedy takim „zakochanym” – czytaj inaczej z „zatrutym mózgiem” wydaje się, że właśnie tego partnera*ki, tego związku, tego sexu właśnie teraz najbardziej pragną…. Czasami wystarczyłoby tylko „pozwolić” na taki romans, na taki sex albo na takie spotkania, aby czar prysł, aby szybko przejrzały, że właściwie, to już ich nie kręci… bo tak naprawdę kręciło ich tylko to „zakazane” ta adrenalina i ten kick dopaminy….